Tym razem postawiłam na soczysta zieleń, której wcześniej nie doceniałam, a raczej nie chciałam dać jej szansy.:) Do samego lakieru przekonałam się dopiero po ok. 3 miesiącach od kupienia go i teraz jest jednym z moich ulubionych. Szkoda tylko, że nie mam innych kolorów z tej serii...

Na paznokciach mam 3 warstwy
Ingrid, ale bardzo dobre krycie jest po dwóch warstwach. Trzecią dodałam tylko ze względu na starte końcówki, bo samą zieleń nosiłam wcześniej dwa dni.
Intensywną kolor przełamałam pistacjowym odcieniem od
Ados. Zdobienia (tradycyjnie) na palcu serdecznym wykonałam z pomocą biurowej taśmy pociętej na cieńsze kawałki (niestety nie potrafię ciąć jej równo, co na zbliżeniu widać:)).