"Coś", ponieważ na pierwszy rzut oka, szczególnie z pewnej odległości, trudno zgadnąć co jest na moich paznokciach, stąd też taki tytuł :)
To "coś" to róże. Róże-tatuaże. Lepiej-zwyczajne tatuaże na ciało, które leżała kilka lat na dnie szuflady i postanowiłam je wykorzystać, a że na paznokciach miałam jedynie dwie warstwy odżywki, więc od razu wzięłam się za ozdabianie paznokci.:)
Pocięłam róże na mniejsze kawałki i przyklejałam je tak jak na ciało-z pomocą wody. Całość pokryłam dwoma warstwami utwardzacza. W miejscach gdzie było za dużo wolnego miejsca wytatuowałam listki i inne "resztki". W sumie mam na paznokciach chyba z 6-7 warstw lakieru... :)
Efekt ciekawy według mnie. Podobny do naklejek wodnych. Tylko za bardzo nieuporządkowany. Był to jednak tylko eksperyment, który wyszedł całkiem przyzwoicie. :)
Całkiem przyzwoicie to mało powiedziane:) Przepięknie wyszło, a do tego nowatorski pomysł. Odżywka jako baza świetnie się sprawdziła.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że odpowiadam tu, ale nie mogłam znaleźć Twojego maila. Myślę, że żelatynę i drożdże możesz spokojnie pić razem (w sensie jedno rano, drugie - wieczorem). :) Nie ma chyba jednak sensu łączyć drożdży ze skrzypokrzywą, ponieważ mogą zniwelować swoje działanie. Skrzypokrzywa wypłukuje witaminy z grupy B (odpowiada za to krzem zawarty w skrzypie), które drożdże z kolei zawierają...
OdpowiedzUsuńEfekt niesamowity, strasznie mi się podoba :) no i oczywiście genialny pomysł z wykorzystaniem zwykłych tatuaży do ciała :)
OdpowiedzUsuńo kurcze ! efekt powalając <3
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł. Efekt jest świetny, "coś' bardzo mi się podoba ;)))
OdpowiedzUsuń